Zwiększ kontrast
Wyłącz animacje
Zwiększ widoczność
Odwróć kolory
Czarno-biały
Powiększ kursor
Rozmiar tekstu
Odstęp między literami
Czytanie tekstu
Resetuj ustawienia

Znaczenie snu Playback

Wiesz, zawsze uwielbiałem zaraz po obudzeniu z chmurką woli mojego ulubionego sennik , który zawsze stanowił dla mnie inspirację i źródło rozrywki. Dziś mam dla ciebie opowieść o pewnym śnie, który nawiedził mnie ostatniej nocy. Mam nadzieję, że się w niej odnajdziesz i odczujesz tę samą fascynację, jaką ja przeżywałem, bo ten sen to prawdziwe nagranie w stylu "playback".

Wiem, że nie jestem jedyny, kto czasami myśli o tych snach, które wydają się być kopią naszych codziennych doświadczeń.
Jakbyśmy odtwarzali cały dzień na oczach zamkniętej kurtyny. No właśnie, w moim śnie widziałem miejsca i wydarzenia jeszcze raz, tak jakbyśmy nagle pociągnęli za pauzę w filmie swojego życia i wrócili do jakiegoś szczególnego momentu.

Byłem w szkole średniej, w tamtym miejscu, w którym panuje atmosfera pełna emocji i niepewności, pełna zdarzeń, które kształtują naszą tożsamość. W mieście, które sprawia, że czujesz się jakbyś wszedł na zupełnie inny świat. I dosłownie tam byłam, w tym śnie. Chodziłem po korytarzach, starając się odnaleźć swoje jeszcze młodsze ja.

A potem zobaczyłem ją - swoją przyjaciółkę z tamtych dni. Wysoka, z długimi czarnymi włosami, zawsze tajemnicza i ekstrawagancka. I tak samo było teraz, tyle że była odrobinę starsza. Szybko chwyciła mnie za rękę i poprowadziła do sali lekcyjnej. Była tuż przed egzaminem, a ja przypomniałem sobie, że miałem być jej wsparciem.

Znaliśmy się na tyle dobrze, że bez słów wiedziałem, jakie miała wyzwanie przed sobą. Wszystko to było jakby odtwarzaniem starych taśm wideo z niewielkimi zanikami na ekranie, które dodawały uroku całej sytuacji. Jak nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, zobaczyłem jak mój uśmiech na jej twarzy oznaczał zrozumienie i otuchę.

W miarę jak dwoje młodych ludzi spostrzegło mnie stojącego obok, niby byłem tam, ale też jakoś nie byłem. Byłem jak muzyk napisanych piosenek, który nieuprzejmie postanowił nie pozwolić na krótką przerwę w dźwiękach filmu. Poczułem tęsknotę, by być obecny na tej scenie, ale wiedziałem, że to już przeszłość, która nie może się już powtórzyć.

Byłem jak sennik, który działał dla mojego przyjaciela, tylko że tym razem byłem tam tak dla niej jak i dla siebie. Chciałem być tak blisko, jak to tylko możliwe, aby móc dokładnie widzieć, czego potrzebuje.

W kolejnym momencie, ten sen przeniósł mnie do miejsca, w którym byłam w domu, w moim rodzinnym mieście. To było miejsce, które przez lata było przedłużeniem mnie samego. I tutaj też byłem tylko na krótką chwilę, tak jak zegar nieuprzejmie przewijał do przodu.

Otworzyłem drzwi do mojego dziecięcego pokoju i tam byłem - siedząc przy biurku, z głową pogrążoną w książce. Zobaczyłem siebie w tym wieku, z tej samej perspektywy. Ale co najważniejsze, zobaczyłem również swojego ojca, który siedział obok mnie, trochę mocniej nachylony nad swoją własną pracą. Był tak skoncentrowany, że prawie zupełnie zapomniał o otaczającym go świecie.

Sennik trzymał mnie tam, jakby dawał mi okazję do jakby poczucia nostalgia za tymi chwilami, które przeszły. A ja czułem, że siedzę tam, obserwuję siebie i swojego ojca, jak odtwarzanie tych wspomnień na starej kamerze VHS z zamglonym obrazem, który tworzy obrazy jak zaczarowane chwile.

Ten sen był jak wrzuta filmu ze znanego filmu Bollywood, który zaczarowuje naszą wyobraźnię i zmusza nas do cichego płaczu z powodu swojej wyjątkowości. Czułem, jak siła tych obrazów przyciągała mnie i głęboko wciągała. Byłem uczestnikiem spektaklu, który stanowił podsumowanie mojego życia i wpływu, jaki miałem na innych.

Gdzieś w międzyczasie, kiedy byłam jeszcze w tym senie, byłem w podróży samochodem. Była noc, a na drodze niewielka ilość świateł ulicznych tworzyła nastrojową atmosferę. Byłem pasażerem, który zatapiał się w tym świecie, jak się tylko dało.

Patrzyłem przez okno i podziwiałem, jak świat za oknem przechodził przez moje zamyślenie jak sceny z tymczasowego występu teatralnego. Widziałem widoki i ulice, które znam tak dobrze, jak długość swojej własnej ręki, a mimo to były jakby nowe i nieznane.

Ten sen był jak mój osobisty sennik, który akurat dostarczył mi pełnego obłędu przygody, której szukałem. Byłem uczestnikiem tej próby, a jednocześnie byłem ich nieodłącznym reżyserem.

W końcu ten sen się skończył i wróciłem do rzeczywistości. Ale od tego czasu pozostało coś wewnętrznego wrażenia na mnie. Coś, co sprawia, że chcę docenić te małe momenty w życiu, które tak często przegapiamy. Chcę być bardziej obecny, gdy moje przyjaciółki je potrzebują. Chcę docenić te sceny z mojego życia i dziękować im za to, jak wzruszające i inspirujące były.

Ten sen podsyca we mnie pragnienie życia pełnego filmowej pasji i emocji. I jako taki sennik, który istnieje tylko w mojej wyobraźni, daje mi odwagę, aby być twórcą swojego własnego filmu życia.

Dobrze, usiądź wygodnie, a ja opowiem Ci o tym niezwykłym śnie, który ostatnio miałam. Zaraz przygotuję herbatę dla nas obojga i będziemy mogli zanurzyć się w tę opowieść.

W moim śnie było coś takiego jak "playback". Wydaje się, że to słowo odnosi się do działania odtwarzania jakiegoś materiału, czy to dźwięku, czy filmu. Ale w kontekście snu, to słowo nabrało zupełnie nowego znaczenia. Było to jakby oglądanie filmu z mojego życia, tylko że tym razem uczestniczyłam w nim jako obserwator. Byłam tam, ale jednocześnie oglądałam siebie z dystansu.

Kiedy zaczęła się ta wyjątkowa podróż przez moje wspomnienia, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ale coś wewnętrznego głosu mówiło mi, że to będzie ważne doświadczenie.

Pierwsza scena, jak w filmie, przeniosła mnie do domu mojego dzieciństwa. Byłam małą dziewczynką, bawiącą się w ogrodzie swojego dziadka. To był piękny, słoneczny dzień, a ja cieszyłam się beztroską zabawą. Ale nagle z tego samego ogrodu wyskoczył pies, który wydawał się ogromny. Jego szary, puszysty kołnierz obfitował w błotko, a jego wielkie oczy mówiły „Zabaw my!”

Byłam momentami przerażona, ale również podekscytowana. Zaczęłam biegać po ogrodzie, kiedy on gonił mnie i próbował złapać swój ogon. Mój dziadek śmiał się tak bardzo, że aż trzęsło nim podmuchem wiatru. Był to piękny moment, pełen radości i beztroski.

Nagle, na mojej wizji zaczęło się coś zmieniać. Znowu byłaem w tamtym samym ogrodzie, ale tym razem byłaem już nastolatką. W cieniu dużej, starej wiśni, siedziałam na huśtawce i wpatrywałam się w zachód słońca. Byłaem smutna, a moje oczy wyrażały całą moją tęsknotę. Wiedziałem, że to był koniec pewnego etapu mojego życia, końca beztroski, która mnie otaczała jako dziecko. Teraz musiałam zmierzyć się z trudnymi decyzjami, z wyborami, które mogły mieć konsekwencje na całe moje dalsze życie.

Byłaem samotna i zastanawiałam się, czy kiedykolwiek odnajdę swoje miejsce na tym zawiłym świecie. Ale nagle usłyszałam szepty wiatru w gałęziach drzewa. Położyłam rękę na korze i poczułam, jak drzewo mnie otaczało swoją siłą i mądrością. To był moment przebudzenia, moment, w którym zrozumiałem, że mogę znaleźć swoje miejsce na świecie, nawet jeśli nie wszystko jest takie proste, jak było kiedyś.

Kolejna scena była jeszcze bardziej niezwykła. Teraz byłaem dorosły i wkraczałem w nową sytuację życiową - ślub. Stojąc na końcu alei, czekałem na moją przyszłą żonę. Byłem przerażony, podekscytowany, szczęśliwy i zalotny, wszystko naraz. Ale kiedy weszła w wspaniałej sukni ślubnej, wszystkie moje obawy zniknęły. Zobaczyłem w jej oczach miłość, zaufanie i gotowość do podjęcia tego nowego etapu życia. Była piękna, a jednocześnie taka naturalna. To było jak magia.

Wciąż się pojawiały nowe sceny z kolejnymi momentami z mojego życia. Byłem tam na swoich urodzinach, będąc w gronie przyjaciół, którzy śmiali się i cieszyli ze mnie. Byłem tam na mojej pierwszej pracy, czując wielką dumę i satysfakcję. Byłem tam w chwilach smutku, kiedy traciłem bliskich. Byłem tam na tych wielu, małych, codziennych chwilach, które sprawiały, że życie było takie interesujące i pełne sensu.

Z każdą kolejną sceną odkrywałem nową część siebie, nową perspektywę na moje życie. To było jak wgląd w moją duszę, jak odkrywanie tego, kim naprawdę jestem. Był to sen pełen emocji, ale jednocześnie wnosił on spokój i pokój do mojej duszy. Było w nim coś magicznego, coś, co sprawiło, że poczułem się bardziej zjednoczony z samym sobą.

Sny są fascynującymi zjawiskami. Możemy na nich spojrzeć jako na drzwi do naszej podświadomości, jako na komunikaty od naszego wewnętrznego ja. W moim przypadku, sen o playbacku był jak retrospekcja mojego własnego życia. Był to prawdziwy skarb, który pokazywał mi, jak daleko doszłam i jak wiele przeżyłam. I choć były w nim zarówno radość, jak i smutek, to ostatecznie był to sen, który dodał mi odwagi i pewności siebie. Stałam się bardziej świadoma swoich potrzeb, marzeń i celów.

Teraz, kiedy obudziłam się z tego niesamowitego snu, czuję się gotowa na podjęcie życia z pełną świadomością. To nie była tylko kolejna noc senny, to był sennikowy prezent, który trzeba było otworzyć i zauważyć. Teraz mogę kontynuować moją podróż przez życie z pełnym zrozumieniem i akceptacją. Sny są jak nasze prywatne filmy, które odtwarzają się tylko dla nas samych. I dopiero, gdy je oglądamy, możemy poznać na żywo nasze własne historie.

źródło: Stowarzyszenie ezoteryków TPN25
autor
Onejromanta: Tomasz Stańko

Od 15 lat tworzy artykuły, horoskopy i senniki na portalu exceleo.pl. Sennik jest  jego pasją i codziennością. Pisząc sennik kieruje się doświadczeniem oraz wiedzą z zakresu ezoteryki. 

Opinie na temat artykułu

Oceń artykuł jako pierwszy!

Dodaj opinię

Ocena: